Bez tytułu
Dobrze jest się schować w deszczu,
nie widać łez.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Dobrze jest się schować w deszczu,
nie widać łez.
Czuję się tu - bosa na tych sterylnych płytkach - wybrakowana,
uboższa o prawie całą siebie.
I wczoraj dla przekory wracałam środkiem ulicy.
Nie mogę znaleźć swego miejsca w tym świecie.
Plączę się w zeznaniach, dzielę uśmiech na siedem, przygryzam usta, aby nabrały czerwieni. Przyglądam się sobie w ich oczach, swoimi nie dopowiadając niczego.
Na ulicach nie oglądam się już za siebie, choć mam niebywałą ochotę.
Kuchnia mami mnie czarną kawą, spięte myśli rozciągam w niemożliwy czas.
Tylko gdzieś w kieszeniach dłonie, niekoniecznie doskonałe, za to lodowato zimne w ten niedopracowany czas zdarzeń i wyjątków.
Pomieszały mi się zmysły. Dotykam oczami, smakuje uszami,
wącham,
patrzę palcami, słucham tylko standardowo.
Jak zwykle.
Buntuje mi się ciało.