• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Holly shit.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Lipiec 2008
  • Kwiecień 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005

Archiwum wrzesień 2006

Bez tytułu

Wyjechałam.
Siedem dni drogi, tysiące kilometrów, obrazki przewijające się za oknem jak w fotoplastikonie.
Wyjechałam odnaleźć siebie.

To miała być moja podróż, mój czas, moja przygoda, moje hartowanie osłabionego Tobą organizmu.

O świcie przekroczyłam granicę Szwajcarii, wieczorem byłam już na północy, w Antwerpii.
Jeszcze wtedy byłam swoja, zauroczona obcym, nieznanym miastem, w którym czułam się jak u siebie.
Czy Ty rozumiesz? Miasto, które zwiedzałam z samochodu wydało mi się tak bliskie, jakbym przeżyła w nim swoje najpiękniejsze chwile życia.
Jeszcze wtedy byłam swoja, jeszcze wtedy.
Zatrzymaliśmy się na ogromnym parkingu tirów, na którym na dziesiątki, może i setki mężczyzn przypadał jeden barak z toaletą i zlewem. Bieżąca woda, luksus.
Gdy włożyłam głowę pod kran i poczułam letnią wodę obmywającą spocony kark, czułam się jak młody bóg.
Już wtedy czerwcowe dni zapowiadały gorące lato, możesz więc wyobrazić sobie, jak wielka była moja radość, kiedy chłodziłam rozpaloną zmęczeniem twarz. Kochałam cały świat; błogosławiłam ludzi, którzy postawili ten barak i podciągnęli do niego wodę, błogosławiłam myślą każdą kroplę, a za nimi każdą rzekę, każde jezioro, staw, zalew, wszystkie morza i oceany świata.
Wodą zbawiałam się już za życia
i jeszcze wtedy byłam swoja. Do chwili.
Codziennie przemierzałam setki kilometrów i przeklinam dzień, kiedy po raz pierwszy dostrzegłam Peugeota. Żaden samochód nie był mi tak bliski jak ten, żaden samochód nie uosabiał moich lęków jak ten, właśnie ten, w którym widywałem Cię za kierownicą.
Jadący jeden za drugim Peugeot kpił ze mnie w żywe oczy; bowiem każdy z nich nosił Twoje imię i każdy
z nich burzył fundamenty wewnętrznej równowagi, burzył podwaliny mojego spokoju.
Poddałam się. Skapitulowałam. Złożyłam broń. Do czasu.
Nie starczyło mi sił, aby patrzeć na te samochody obojętnie, aby patrzeć na nie wyłącznie jak na samochody.
Uciekłam za granicę, chciałam mnożyć wrażenia, aby zagłuszyć Ciebie we mnie, na próżno. Dogoniłeś mnie więc,  szybciej niż się tego spodziewałam.
Zrobiłam się nie swoja, nieswoja.

Zamykałam oczy, aby nie widzieć tych aut. Czasem zasypiałam. I nawet wtedy, słyszysz, nawet wtedy byłeś.

28 września 2006   Komentarze (8)

Bez tytułu

Rozchylonymi ustami,
otwartymi ramionami
przyjmuję ciepły deszcz.

Wieczorna rosa
często nie kończy się
nawet o wschodzie słońca,
trwa latami.

Płynę z falą,
błogosławiąc czas
między nocą a dniem.

24 września 2006   Komentarze (13)

Bez tytułu

Swoim milczeniem
krępujesz mi ręce.

23 września 2006   Komentarze (9)

Bez tytułu

Wódkę zagryzam sobą,
mam słabość do dobrych zakąsek.
A gdy rozpłynę się już sobie w ustach,
puszczam się z dymem
płynącym ze stolika obok.

Płonę w pojedynkę.
Dym gryzie mnie w oczy,
więc płaczę.

15 września 2006   Komentarze (13)
Kocie | Blogi