• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Holly shit.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Lipiec 2008
  • Kwiecień 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005

Archiwum 06 stycznia 2006

Bez tytułu

Rzecz się miała w niedzielne, leniwe popołudnie, kiedy to rodzina, odpoczywając po sobotnich weselnych harcach zasiadła licznie do stołu, aby nadrobić zaległości w rozmowie.
Jako że warunki wyjątkowo sprzyjające: suto zastawiony stół, sącząca się muzyka, kolejna lampka wina, przysłuchiwałam się pogawędkom w rodzinnym gronie, a nawet, co więcej, wzięłam w nich udział, pytając o pewną pannicę, siostrzenicę żony mego chrzestnego, najmłodszego brata mej mamy.

(Wiem, powinnam popracowac nad formułowaniem zdań pojedynczych, a przynajmniej nie tak mocno złożonych, wręcz karkołomna konstrukcja, nieprawdaż?)

Pannica owa, praktycznie rówieśniczka, towarzyszka z lat dziecinnych, a nawet tych, kiedy jasnowłose zwie się podlotkami, z którą to podbijałam serca męskiej części publiczności, szalejąc na parkiecie w miejscach nie zawsze przeznaczonych dla osób w naszym wieku. Otóż zaręczyła się ona ze starszym o trzy lata facetem po pół roku "poważnego związku" i iluś tam miesiącach podchodów tak zwanych. Sądzić by kto mógł, słuchając opowieści o wybranku serca panny J., że korzenie ma pewnie włoskie. Choć Polakom ułańskiej fantazji nie brakuje, ten wykracza poza wszelkie normy. Ale do rzeczy. Po tych wszystkich ochach i achach, zachwytach a propos ich młodzieńczej miłości, wzrok obecnych skierował się w mą stronę i padło pytanie, którego we wspomnianych okolicznościach nie mogłam się nie spodziewać. Jako że jestem kolejną do wydania za mąż, jako że nigdy głośno, ale jednak zawsze porównywano mnie i moje osiągnięcia do kolei żywota panny J. Wystarczające wytłumaczenie, choć życie właściwie nauczyło mnie, że nawet pytając o przyczynę, nie zawsze nam zostanie ona wyjaśniona.

-A Ty, Kocie, masz kogoś?- zapytała konspiracyjnym prawie że tonem ciotka. [o zgrozo, nawet dalsza rodzina zaczyna mnie tak nazywać, już praktycznie nikt nie mówi do mnie po imieniu]
-Wiecie, to nic poważnego właściwie. Był lipcowy, sierpniowy, był wrześniowy, październikowy, listopadowy, grudniowy także, teraz zżera mnie ciekawość, kim będzie ten styczniowy.

[Matka w tym momencie spojrzała na mnie z okropnym wyrzutem i zażenowaniem, nigdy nie mogła znieść mojego ciętego języka]

Wystarczyło.
Więcej tematu mego życia osobistego nie poruszono.

Kropkę nad i sobotnio-niedzielnym weselnym obżarstwie
postawiłam na wczorajszej, czwartkowej stypie.

Cóż, życie nie rozpieszcza bynajmniej.

06 stycznia 2006   Komentarze (21)
Kocie | Blogi