Bez tytułu
Myć zęby, stojąc na balkonie o 3 w nocy, w drugiej ręce trzymając kieliszek z resztkami szampana. Nad głową sztuczne ognie, spóźnione przez morze wódki, bo jak inaczej.
A śnieg tej nocy wznosił się do góry zamiast opadać. Jak to czasem się dzieje.
Dzień czy noc to bez znaczenia.
Głęboko i nieprzyzwoicie długo.
Na boku albo na plecach.
Tak lubię.
Spać oczywiście.
Niedosyt z racji kolejnej nieprzespanej nocy.