Bez tytułu
Między zaciągnięciem się nikotynowym dymem z papierosa nr jeden,
a wypuszczeniem równie szkodliwego dymu z papierosa nr dwa, spalam się.
Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz.
Spalam się z klasą, umiarkowanie trzepocząc rzęsami,
z wdziękiem cedząc słowa wyłowione z alkoholu.
Żłobię w sobie kreski, trzymające się na baczność,
które wyznacznikiem mi być mają, mijającego czasu. Wielkie odliczanie.
Dni zbyt krótkie, nocy rozciąganie, nawlekanie na palce ciszy okresowo występującej, krzyk zdławiony rozrywający trzewia i impet z jakim uderzam pięścią o całkiem namacalną ścianę.
Wniosek nr jeden po tegorocznych świętach: Nawet pieprzyć się trzeba z fantazją.
Wniosek nr dwa: Nigdy nie żyłam tak jak chciałam. Zawsze żyłam tylko tak, jak potrafiłam najlepiej w danej chwili.