• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Holly shit.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Lipiec 2008
  • Kwiecień 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005

Archiwum 07 grudnia 2005

Bez tytułu

Chrząkałam znacząco, pokaszlywałam, jak robią niektórzy, gdy staje się uciążliwą. Cisza. Miasto nie zasypia nigdy. Zza którejś ze ścian dochodziły do mnie głośne jęki. Zgubiłam się w opcjach, straciłam rozeznanie i nie potrafiłam określić, czy sąsiad po raz kolejny tłucze swoją żonę, czy doprowadza ją do orgazmu.

Ulicą, mimo późnej pory, sunęły samochody. Wpatrywałam się w ich błyszczące, śmiesznie małe dachy. Zawsze miałam problem z rozpoznawaniem ich marek. Te właściwe typowałam raczej po kolorach i twarzach ich właścicieli, które znałam często jedynie z fotografii.
Respekt przed hałaśliwym tramwajem zmalał z chwilą, gdy zobaczyłam go z tej perspektywy. Wyglądał jak skromna kolejka, jaką zwykli się bawić mali i duzi chłopcy.
Dlaczego zatem świat z ich okien wyglądał na tak duży?

Zamknęłam oczy.
Samochody zakłócały ciszę, mocno hałasowały.
To wszystko przez ten bruk, którym wyłożona była ulica.

Krótkie spięcie myślowe.
Ulica była prawie pusta. Za jakiś czas miały wyjechać na nią samochody;
w końcu kierowcy rzucać kurwami, stojąc w popołudniowym korku i trąbić niecierpliwie klaksonem.
Przymknęłam oczy, słońce już wzeszło i oślepiało swoim blaskiem. Bruk. Radiostacja puściła dawną piosenkę, a ja wtórowałam. I wear my sunglasses.. Zakładałam okulary przeciwsłoneczne, gdy ciemność nie była dość ciemna...at night.

Przetarłam mocno oczy. Pod powiekami pokazały się jasne obręcze i kolorowe punkciki. Całkiem jak w kalejdoskopie, uśmiechnęłam się do siebie i jeszcze raz dotknęłam powiek. Dlaczego nie znalazł się wśród moich zabawek? Musiałam mówić mamie o tym, że chciałabym taki. Po tym, gdy M. spod łóżka starszego brata wyciągnęła pudło z zabawkami i podała mi go, abym mogła zobaczyć, jak zmieniają się w nim szkiełka, świat nabrał prędkości i kolorów.

Wyszukiwałam znane mi obiekty, które podświetlone spełniały rolę drogowskazów. Wydawały się na tyle małe, że mogłabym wyciągnąć rękę i poprzestawiać je według własnego pomysłu.

Blok znowu nosił znamię jego seksu na ostatnim piętrze.
I wcale nie obchodziło mnie to, czy doprowadził ją wtedy do orgazmu.
Brak mu było wyczucia czy taktu?

Na niebie zauważyłam jasny punkt,
samolot, który spełniał dziś rolę spadającej gwiazdy.
Pomyślałam życzenie, puściłam oczko do drogich mi, a rozrzuconych po Polsce, ludzi. Wzięłam kubek z chłodną już kawą i zeszłam z dachu, wracając do domu.

07 grudnia 2005   Komentarze (4)
Kocie | Blogi