Bez tytułu
Wszystko zaczęło się od świeżo umytych zębów,
które głaskałam zachłannie głodnym językiem.
Gładkie zęby nadawały łagodności całemu światu,
ścierając mu kanty,
o które normalnie mogłabym się dotkliwie pokaleczyć.
Ode mnie zaczynał się świat wspaniałości i występków.
Powiedziałam do siebie głośno:
Do twarzy mi będzie w tym wieczorze!
i jakby na moje życzenie, na tysiąc moich chceń, oczekiwań, roszczeń, zrobiło się na niebie przejrzyście,
księżyc śmiał się do mnie pełną gębą
i nawet krawężniki były na tyle wygodne,
że nie musiałam zbyt wysoko podnosić nóg.
Sprzyjały mi okoliczności,
dopełniając tło ówczesnych wydarzeń.
Szłam, choć wydawałoby się, że płynę miękko nieco ponad ziemią,
bujając biodrami na boki,
niby łajba bujana falami.
Niebo było mi miękkie w smaku pokolorowanym granatem,
drzewa częstowały zieloną nadzieją,
a ja sunęłam w tę nocną porę po gładkiej, ciepłej skórze miasta.
Gwiazdy mówią, że to jeszcze nie mój czas. A ja im kurwa wierzę.
Jajeczka wyświęciłam... Zastanawiam się tylko po co. A Ty co zrobiłeś ze swoim koszyczkiem?
\"Burza i napór\" jeszcze nie jest taka nastraszniejsza. Bardziej obawiam się myśli nachodzących mnie pod wpływem zdarzeń codzienności. Co wcale nie zmienia faktu, że znowu wywołujesz u mnie uśmiech. Dzięki.
I jak już tak sobie rozmawiamy to wesołych Fumfel.
Staram się trzymać góry i nie zatracić w miarę ostrego spojrzenia na świat. Tchórzem jestem, niektóre rzeczy boje się wziąć na klatę.
Wniosków potrzebuję. Bardziej lub mniej konstruktywnych. W ogóle jakichkolwiek. Bo ostatnimi czasy patrzę niewidzącym wzrokiem przed siebie zastanawiąjąc się nad logiką zdarzeń, które powtarzają się cyklicznie, ze swoistą monotematycznością.
Mój umysł jest kaleki. Nawet nie wiesz co potrafi spłodzić. Aż samą mnie to przeraża.
A różnica jest zasadnicza. Jeżeli spróbuję wznieść się ponad i spojrzeć z góry to pewnie skwituję to nieznacznym uśmiechem i spłynie po mnie jak po kaczce. Gdy wybiorę zaś spojrzenie od dołu to niechybnie runie mi to na głowę. Tutaj istnieją dwa warianty: albo uda mi się wyciągnąć jakieś konstruktywne wnioski, albo znowu wyląduje na kolanach. Czasem brakuje mi poprostu odwagi. Zdarza się, że ryzykowanie doprowadza do zabicia czegoś w moim, i tak już mocno kalekim, umyśle.
Przyznaję. Ale teraz Ty mi przyznaj, że można przypierdolić nawet w najbardziej subtelnych i wyszukanych słowach?
:)
nie wierz gwiazdom.
Dodaj komentarz