Bez tytułu
A ja wciąż wierzę.
O! naiwności Ty moja nieutulona w żalu za brakiem realizmu w podejściu do życia, tego czasem bardzo niewdzięcznego, które ciagnąć jednak należy, bo przecież taka karma, każdemu przypisana, już od pierwszego krzyku na świecie tym podłym, a może już w łonie matki, któż to wiedzieć może, chyba jedynie ten, któremu nie dane było krzyknąć, bo pępowina zaplotła supeł zbyt znaczący dla szyi tak delikatnej wciąż jeszcze, pan wie, to atawizmy, ci wszyscy wisielcy z pętlą i sznurem kończącym ich żywot marny bądź marniejszy, utopmy się z tymi smutkami galopującymi, zżerającymi nas od środka w morzu polskiej, chlubnej wódki,
krzyknijmy wreszcie ja nie chcę, a nawet jeśli Ty zechcesz to rób tak dalej, panowie i panie pora na mózgu pranie, z przywiązaniem do czerni, nierentownej kolei, z lubością twarz ku słońcu sztucznemu wyciągając, składam pisany myślą zbyt trzeźwą, rojoną przez poranną godzinę, protest ten zacny, co z pewnych przyczyn uznany być może bełkotem.
Żart.
Chyba niezbyt smaczny.
I nawet nie polityczny.
Czemuś o Panie talentu poskąpił?- załkała rzewnie w cichą, ciemną noc.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie.
Co to będzie?!
Nic, kurwa, nie będzie.
Na scenie pan, z włosami siwymi, być może będącymi wykwitem inteligencji i tym, co się doświadczeniem życiowym zowie.
Kłania się grzecznie, uśmiech śląc nieśmiało, mówi:
Państwo wybaczą, proszę o zrozumienie. Toż to dziecko jeszcze.
ale o co Ci chodzi w tej notce? tak se piszesz czy chcesz nam cos przekazac? :)
Dodaj komentarz