• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Holly shit.

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Bez tytułu

To była całkowita konspira, schowaliśmy się przed ludźmi w studni odrapanego podwórka i jedliśmy sobie z rąk przejrzałe czereśnie. Ręce moje, usta, naznaczone słodyczą; ręce moje, usta, pociągnięte czerwienią soku, lepiły się bardzo. A gdy już przypieczętowałam Cię tajemnicą czereśniowej pieczęci, zerwałam się na równe nogi i biegałam wkoło gubiąc po drodze oddech. Świat wirował, świat zwariował, a razem z nim i ja. Śmiałam się opętańczo, strzelałam pestkami w brudne okna i tylko czekałam, kiedy wyjrzy bliżej nieokreślona głowa i pogoni nas z hukiem. Skrępowałeś mi ręce, a wtedy, nie mogąc pstrykać pestkami, stawałam z Tobą w zawodach w pluciu pestkami na odległość. Zawsze wygrywałeś, mistrzu w pluciu pestkami.
A gdy już wypstrykałam się, wyplułam dostatecznie, zawieszałam próby pokonania Ciebie i wtedy przychodził czas na łykanie. Połykałam jedną pestkę za drugą, śmiejąc Ci się w nos. Brałam Twoją dłoń i witałam Ciebie ze sobą. Wplatałam Twoje palce we włosy, głaskałam opuszkami powieki. Zęby na przywitanie Ciebie stanęły w równym szeregu, reprezentacja gotowa do powitania błyskała w uśmiechu. Nie wiedzieć czemu, straciłam nagle na pewności siebie i schowałam się przed Twoim wzrokiem gdzieś za Twoim uchem. W tej zadziwiającej bliskości zacierały się granice. A gdy już zrównałam swój puls z Twoim, gdy oddychaliśmy wreszcie jednakowo miarowo, gdy mój zapach zdążył pomieszać się z Twoim, wychyliłam się
z kryjówki i znów byłam cała na wyciągnięcie ręki. Sprzedawałeś mnie swoim policzkom, którymi się o mnie ocierałeś, swoim ustom błądzącym po szyi. Częstowałeś się mną dopóki nie wystraszył Cię furkot wzbijających się w niebo gołębi.

Wykradliśmy im kawałek nieba i uciekliśmy ze studni z odrapanych kamienic na wysokie łąki.

20 lutego 2007   Komentarze (10)
kociek => kontestator
21 lutego 2007 o 10:13
Wyjścia czy ujścia?
deadly
20 lutego 2007 o 17:49
Bardzo fajnie piszesz... ehh nie napiszę nic nowego - naprawdę piękne..
kontestator => kociek
20 lutego 2007 o 15:28
Za bardzo nie mialy wyjscia.
kociek => kontestator
20 lutego 2007 o 15:06
Niezrealizowane a tak głęboko się zakopały?
kontestator => kociek
20 lutego 2007 o 14:52
Nazwijmy to niezrealizowanymi fantazjami.
kociek => kontestator
20 lutego 2007 o 14:28
Co znowu myślicielu?
kontestator
20 lutego 2007 o 13:57
Tak piękne, że aż boli. O czymś mi przypomniałaś.
w_ż_s_m
20 lutego 2007 o 11:59
siedzę. ostatni rząd.
unsafe
20 lutego 2007 o 11:33
nie wiedziec czemu poczułam taki przyjemny dreszczyk po przeczytaniu tego.. piękne kocie, piękne.
Among_the_dead
20 lutego 2007 o 11:15
Małe niebo na ziemi wyrwane na chwile światu... I chciałoby się tak trwać do końca.. Piekne.

Dodaj komentarz

Kocie | Blogi