• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Holly shit.

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Bez tytułu

Niebo tego wieczora wybuchło granatem,
w jego czeluściach zginął gdzieś horyzont upstrzony blokami,
nadzianymi ludźmi niczym
świąteczny keks bakaliami.
Właściwie przyświecał nam
cel mglisty i niejasny,
było więc dość ciemno.

Pruliśmy przed siebie,
słuchając szemrania auta
i siebie nawzajem,
ufnie wierząc w ciąg dalszy asfaltu,
znaków drogowych, które miały nas
w końcu dokądś doprowadzić
i w siebie chyba też.

Właściwie już wtedy mogłam napisać list,
w zasadzie nigdy niewysłany,
bo złożony zaraz na dłonie.
List z wyłuszczonymi
tłustą czcionką marzeniami
na wyrost.
Ale nie napisałam.

Pruliśmy więc przed siebie,
słuchając szemrania auta
i siebie nawzajem,
ufnie wierząc w ciąg dalszy asfaltu,
znaków drogowych, które miały nas
w końcu dokądś doprowadzić
i w siebie chyba też. 

Mówiłam
żebyś zwolnił i nie szarżował,
na chwilę chyba nawet przestałeś.
Kluczyliśmy nadal ulicami miasta,
z którym powoli i nieśmiale przechodziłam na ty.
Wieczór pęczniał,
triumfując w zaawansowaniu,
a ja zgubiłam po drodze już całkiem,
i tak nikłą, orientację w terenie.

Parliśmy przed siebie,
słuchając Twojej muzyki
i siebie nawzajem,
ufnie wierząc w ciąg dalszy drogi,
jaką obraliśmy,
w znaki, jakie dawaliśmy
dłońmi, oczami,
które miały nas
w końcu dokądś doprowadzić
i w siebie też.
Teraz wiem.

W końcu stało się -
zdobyliśmy serce miasta,
witającego nas pulsującymi neonami.
Zdawało mi się, że płyniemy jego aortą,
nadając mu życie, ale jakże naiwna
w swym przekonaniu byłam.
Miasto żyło z nami,
miasto żyłoby i bez nas.

Szemranie auta ustało,
gdy ustawiliśmy się zgrabnie
na jednym z parkingów
z zachłannie pożerającym pieniążki parkomatem,
o którym na wpół chcąco zapomnieliśmy,
a o którym, jak się później okazało,
nie pozwolono nam zapomnieć.

Powiedziałeś, że pójdziemy tam,
gdzie byliśmy zeszłego roku
i na raz dwa trzy,
jakby pstryknięcie palców,
ożyło podwójnie we mnie
wspomnienie czerwcowych godzin,
które rozleniwiały ciepłem słońca
i brakiem wiatru.

04 listopada 2006   Komentarze (29)
pieszczoch => własny wspólnik
25 listopada 2006 o 15:16
Jesteś niesamowity. I niekoniecznie musisz być przeterminowany.
wspólnik pieszczocha => pieszcz
20 listopada 2006 o 21:41
Coś taka narwana ?! Nie chciałem tak od razu, coby Cię nadmiar wrażeń nie przytłoczył. Uwaga ! Nasz zespół nazwiemy krótko, zwięźle i tajemniczo, tak jak to zwykle bywa ze wszystkimi kapelami, które przeszłu do historii. Rozegzaltowane nastolatki będą mdleć pod sceną, a rozentuzjazmowani chłopcy będą zabierać na nas dziewczyny na swoje pierwsze randki. Kryrtycy będą piali z zachwytów, a morze złotówek (i każdej innej waluty) będzie sie lało strumieniami, wszędzie tam, gdzie będzie można usłyszeć jedyny i niepowtarzalny duet przeterminowanego nastolatka o melodyjnej chrypce i młodocianej poetce wygryzającej Masłowską. Zaś sam zespół zwać się będzie




- \"KOCIESTATOR\" !




Tak wiem, ja też w pierwszej chwili nie mogłem złapać oddechu.
pieszczoch => wspólnik
20 listopada 2006 o 16:42
Coś odkrywczego? Mów!
potencjalny gwiazdor estrady =>
18 listopada 2006 o 12:24
Raczej monodeklimuje. Ostatnio to co najwyżej sobie. Wiesz, te demony... Co do wspólnych dokonań audio to miałbym nawet nazwe dla naszej grupy !
pieszczoch => sprawnopalczasty u
17 listopada 2006 o 12:40
To komu jeszcze śpiewasz te kołysanki? Może płyte nagramy? W ramach ubogacania. I jak dla mnie możesz zacząć od czego chcesz.
sprawnopalczasty pan od piłeczk
16 listopada 2006 o 12:44
Śpiewaniem kołysanek ! Zdolności mam bardzo zróżnicowane. Aż nie wiem od czego zacząć.
pieszczoch pana od piłeczki, po
15 listopada 2006 o 17:09
No to nie ma sprawy, może akurat moje spojrzenie wytrzeźwieje. Nie wiem co w tym zabawnego. Tak tylko spytałam. A czym w takim razie się zajmujesz? Oprócz opowiadania przezabawnych kawałów.
amator żonglerki => pieszczoch
15 listopada 2006 o 15:06
Ja z natury jestem entuzjastą spraw z pozoru przegranych więc czemu nie tym razem ?! Co do poprawiania humoru to obracaniem piłeczek się nie zajmuję (tak poza tym, co w tym zabawnego ?!).
ulubiona podopieczna pana od ang
15 listopada 2006 o 12:54
Nie wiem czy ta sztuka Ci się uda. Z zawodem szlachetnym. Co do poprawiania humoru - umiesz żonglować?
kontestator => kociek vel. ulubi
14 listopada 2006 o 12:27
Akurat jako materiał do poprawiania humoru to nieźle trafiłaś, i to nie tylko ze względu na moje przezabawne żarty i ujmującą osobowość. Widzę, że masz złe doświadczenia z moimi kolegami/koleżankami po fachu - czuje się w obowiązku rzucić nowe, lepsze światło na Twój sposób postrzegania tego szlachetnego zawodu.
k_e_sz
14 listopada 2006 o 11:07
..jechałam podobna trasa,podobnie czułam...
kociek => kontestator
14 listopada 2006 o 10:51
Jakby mi się miało nie spodobać? W końcu jestem amatorką komunikacji publicznej, a jak jeszcze będe mogła porozmawiać i śmiać się donośnie, niekoniecznie do samej siebie, to już w ogóle luksus. Inna sprawa, z czego będe się śmiać, ale to przemilczę może, co by Pana Szanownego nie zniechęcić. Przewodnik - nauczyciel... Chcesz mnie dręczyć?
kontestator => kociek
12 listopada 2006 o 14:45
Wiedziałem, że Ci się spodoba. Raczej przewodnik-nauczyciel - taki mam zawód.
kociek => kontestator
12 listopada 2006 o 13:08
To jest dobry plan. Rozumiem, że chcesz sprawdzać się w nowej roli - przewodnika?!
kontestator => kociek
11 listopada 2006 o 16:28
To ostatnie stwierdzenie wlało miód na me serducho. Kupię Ci zatem miesięczny-sieciowy i będziemy sobie jeździć po całym Okręgu Górnośląskim (autobusy-tramwaje-pociągi !).
kociek => kontestator [odsłona
11 listopada 2006 o 15:43
Inna sprawa, że jakbyś mnie chciał gdzieś zabrać to bym wsiadła do samochodu-byle-jakiego.
kociek => kontestator
11 listopada 2006 o 10:28
Jak rower to mnie będziesz musiał na bagażniku przewieźć.
kontestator => kociek
09 listopada 2006 o 15:08
Tego się obawiałem. Może lepiej zainwestuje w jakiś wypasiony rower !
kociek => kontestator
08 listopada 2006 o 20:47
Polonez i golf jakoś szczególnie nie przypadają mi do gustu.
kontestator => kociek
06 listopada 2006 o 21:23
Się za bardzo nie rozpędzaj. Dylemat coś ala 5 letni polonez czy 15 letni golf ?!
kociek => kontestator
06 listopada 2006 o 19:50
Znaczy nie masz. Tylko nie bardzo wiem do czego tu się zbierać. I Kociek mówi - najwyższa pora nadrobić braki, Szanowny Panie. Gdybym była blacharą... Ciężko mi powiedzieć bo nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Poza tym nie wiem jak wysoko mam mierzyć?
kontestator => kociek
05 listopada 2006 o 20:23
Jakoś tak się nie umiałem nigdy zebrać. Na droższe mnie chwilowo nie stać, no i weź jeszcze opłać te wszystkie ubezpieczenia. Gdybyś była blacharą to na jakie 4 kółka byś poleciała ?!
kociek => kontestator
05 listopada 2006 o 19:20
Długie bo samochody zazwyczaj długo jadą. Ano można, kwestia tylko sprawności takiego nabytku. Nie masz prawa?
kontestator => kociek
05 listopada 2006 o 15:17
Nic się nie bój ; sztuka lubi krnąbnych podopiecznych. Może nie tak często, ale na pewno sugestywnie. Jedna z notek automobilowych, którą dobrze pamiętam też była długa i pełna inspirujących przemyśleń. Ponoć już za 500 zł można mieć używanego poloneza, pozostaje jeszcze kwestia prawa do jazdy.
kocie => jasna
05 listopada 2006 o 13:29
Niezaprzeczalnie. Inaczej.
jasna_dziewczynka
05 listopada 2006 o 13:21
tyle, że w czerwcu nie było śniegu.
kocie => kontestator
05 listopada 2006 o 09:56
Nie ma sprawy. Tylko nie wiem czy jak machnę ogonem to nie zostanę przypadkiem zdyskredytowana. To ja często o samochodach tworzę?
kontestator
05 listopada 2006 o 01:27
Jak już zdobęde Nike to będe Cię lobbował. Tak poza tym to już kilka Twoich dokonań artystycznych uświadamia mi, że brak samochodu znacznie zubaża mój przekrój doświadczeń.
InnaM
04 listopada 2006 o 22:39
Nawet, gdybym wiedziała, co napisać, i tak bym tego nie napisała.

Dodaj komentarz

Kocie | Blogi